Testuję na łowisku zanęty Teddy Fisher

Przygody wędkarskie z Teddy Fisher cz.1

Początek sezonu w tym roku był naprawdę trudny. Zimno i zmienna pogoda spowodowały, że ryby brały słabo. Poza krótkimi okienkami z dobrą pogodą ciężko było o brania. Sprawdzam zatem skuteczność nowych zanęt marki Teddy Fisher.

Karasie

Pierwszy raz w mojej ulubionej wiosennej miejscówce i tylko jakiś "drób" skubie robaki. Rzucam jakieś 20 m od brzegu między kępy przegniłego po zimie rdestu ziemnowodnego. W poprzednich latach świetnie brały tam karpie, trafiały się piękne jazie, a nawet jakiś jesiotr.

Ponieważ wyszło trochę słońca, postanawiam zmienić feeder na spławik i rzucić pod trzcinkę. Rzucam kulkę zanęty i po kilku minutach szczytówką szarpie półkilowy karaś. Nie mam już dużo czasu, ale doławiam jeszcze jednego bąka. W kilku kolejnych wyprawach ten manewr taktyczny ze skróceniem dystansu znów przynosi karasie.

 

Drapieżniki

Wiosną często mam brania szczupaków na robaki, podczas łowienia na feeder. Zwykle na dżdżownice ukopane w ogródku. Tym razem na jednym z zestawów testuję pellet karpiowy Teddy Fisher, a na drugim zanętę „Carp” Teddy Fisher. Po ponad godzinie ciszy na karkowy pellet mam piękny odjazd. Niestety ryba wbija się w kępę zielska i przypon pęka. Drugi zestaw postanawiam rzucić pod sam brzeg. Na pęk białych robaków mam agresywne branie. Ryba idzie jednak spokojnie. Podejrzewam leszcza, jednak pod samymi nogami zaczyna się rodeo. Czyżby jednak karp? Ryba nie daje się oderwać od dna. Po dłuższej chwili na brzeg wyjeżdża... sandacz!

 

Odległościówka

Postanowiłem trochę potrenować i pobawić się z łowieniem ilościowym. Chcę sprawdzić, co będzie brało na odległościówkę na dystansie około 30 m i jak sprawdzi się „Concentix spice” od Teddy Fisher. Rzucam trochę dalej, zatapiam żyłkę i zwijam na odpowiedni dystans. Nęcenie poszło dość celnie i po chwili mam branie. Wzdręga jak dłoń głęboko połyka robaki. Po jakichś 20 wzdręgach przestaje mi się chcieć liczyć. Brania mam chyba w każdym rzucie i prawie wszystkie ryby to złociste wzdręgi. To dla mnie duże zaskoczenie, bo łowię na otwartej wodzie, gdzie normalnie te ryby nie pojawiają się. Do kompletu wzdręg dorzucam jeszcze karpia ponad 2 kilo na pellet „Halibut” Teddy Fisher.

 

 

C.D.N.

Rafał Pokusiński